Recenzje
Gazeta Wyborcza Morska. Kultura. Nr 14 23.06.99 r.
Wyspy Snów
Przygotowania do premiery
Monika Brand
W „Księdze utopii”, w tym tytule, jest pewne zaklęcie – mowi Zdzisław Górski, twórca najnowszego plenerowego widowiska Teatru Snów.
Sala gimnastyczna szkoły podstawowej w Studzienicach. Dwie 3,5-metrowe wieże mieszczą się tu swobodnie. Dzień wcześniej przyjechały z oddalonych kilka kilometrów Somin, gdzie w ośrodku wypoczynkowym Uroczysko gdański Teatr Snów ma swoją siedzibę i pracownię. - Trzecią, najwyższą wieżę, przywiozą trochę później z Bytowa - mówi Zdzisław Górski, twórca tego ulicznego teatru, reżyser kolejnej premiery „Księgi utopii".
Najpierw wychodzi Artur. Porusza się powoli, próbując rozpoznać pustą przestrzeń. Dopiero po chwili pojawia się płaszczyzna na dwóch kółkach, z żaglem. Potem druga, na niej stół i krzesło. Aktorzy łagodnie wprawiają w ruch oba obiekty. Dołącza do nich trzeci. To łóżko na jednym kole. - Zróbmy przejażdżkę - krzyczy Zdzisław, a jego zwielokrotniony głos roznosi się po sali. - To jest coś konkretnego.
Wszystko idzie w ruch. Powiewa biały żagiel. Aktorzy pchają przed sobą obiekty machiny. Dla mnie to obiekty, dla Zdzisława - wysepki życia. - Opowiadamy historię człowieka, który odczuwa pewien niedosyt w swojej pustej przestrzeni życia - mówi. - Próbuje ją zagospodarować, stworzyć lądy dla siebie, dla innych. I kiedy te wysepki się zaludniają, okazuje się, że nie daje się działać wspólnie.
Obiekty łączą się z sobą, zaludniają je aktorzy. Powstało lokum, przystań. Kiedy zejdą, pozostawiając Artura samego, powstanie karuzela. Leniwe obroty, ruch bez pośpiechu. Każdy chwyta swój obiekt. Precyzyjnie ustawiona przystań rozsypuje się, rozjeżdża. - Żadnego jeżdżenia - strofuje Zdzisław. - Już tyle jeździmy, że wszyscy będą mieli dość.
Wyłania się jednokołowa płaszczyzna z żaglem i drabinkami. Ktoś wspina się na jedną z nich. Sala gimnastyczna nabiera intrygującego wyrazu. Jej powszednia pospolitość ustępuje miejsca magicznym działaniom ludzi i przedmiotów. Pod ścianą tymczasem się Adam i Piotr. Wskakują w buty przymocowane do szczudeł, a potem... - Nie pisz wszystkiego - prosi Adam. - A przede wszystkim nie o tym. Niech będzie niespodzianka. Szkoda, bo to, co widzę, jest śliczne. Zniewala urodą, zniewala pomysłem. W prawym rogu sali Artur wkłada na plecy stół i krzesło, a na nogi małe szczudła. Wjeżdża jedna z wież, na którą Artur wejdzie. - Co, dziwisz się, że facet pcha się ze szczudłami na wieżę? - śmieje się Górski.-Wiesz, jakoś mi się ten pomysł spodobał. Obok przepływa Alicja z ożaglowanym stołem. - Jestem jedną z wielu postaci towarzyszących bohaterowi. Być może on je wymyślił, być może nie... - mówi. - To są imaginacje Artura, postacie, których on używa do sprawdzenia jakiejś koncepcji - wyjaśnia Zdzisław. - Albo mu się to śni, albo sobie wymyśla, albo naprawdę spotyka i wyciąga wnioski. Nie chcę tego do końca dopowiadać.
Utopista nie zgadza się na to, co jest. Utopista marzy i eksperymentuje. W „Księdze utopii" Teatr Snów znów sięga do człowieczych marzeń. - W jakimś sensie jest to kontynuacja „Republiki marzeń". Nawiązujemy do tamtego spektaklu. Chodzi o to, by przestrzenie życia budować gdzie indziej, w bardziej egzotycznych dla nas miejscach. Na przykład w przestworzach - mówi Górski. - Utopia, tytułowa wyspa Tomasza Morusa, była otoczona wodami. To był jakiś ląd, gdzieś tam. Do tego się odwołujemy. Myślę też o utopiach współczesnych, utopii solidarności międzyludzkiej, tej przez małe s. Obserwujemy, jak trudno się ludziom porozumieć.
Po raz pierwszy Teatr Snów będzie grał wysoko i wielopiętrowo. - To podesty miejsca życia. Ale oczywiście chcemy też, żeby zobaczyło ten spektakl jak najwięcej ludzi - przyznaje Zdzisław. Po raz pierwszy też muzykę do spektakle gdańskiego teatru napisali Marek Styczyński i Anna Nacher z Teatru Dźwięku Atman. Specjalnie dla Snów nagrano solowe i chóralne wokale. Muzyka brzmi egzotycznie. Wśród instrumentów - skrzypce turkmeńskie, wietnamski monohort, lira korbowa, na której gra Szkot. Poza tym dzwonki, misy, gitara elektryczna, flet, klarnet.
Sekwencje, poruszenia, całą dopracowaną w sali strukturę spektaklu trudno przenieść na ulicę, w żywą przestrzeń, na inne podłoże. - Skupiamy się na zabiegach inscenizacyjnych, żeby pokazać żywość i różnorodność przestrzeni, to, jaka jest na różnych piętrach –mówi Zdzisław.
Około szesnastej z Bytowa przyjeżdża najwyższa konstrukcja. W kawałkach. Okazuje się, że bez wiertarki ani rusz. Drogą, gęsto wysadzaną łubinem, jedziemy do Somin. Po powrocie cały Teatr Snów składa aluminiowego giganta. Stawiamy go wspólnymi siłami. Pod wieczór wszystkie wieże zjeżdżają się, wyczarowując statek.
Prapremiera „Księgi utopii" w reżyserii i scenografii Zdzisława Górskiego odbędzie się 30 czerwca o godz. 22 na Targu Węglowym w Gdańsku podczas III Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ulicznych i Plenerowych Feta
Gazeta Wyborcza. Gazeta Morska. 30.06.1999
Kultura
Wyczarować smoka
Gdańsk. Festiwal teatrów ulicznych
Monika Brand
Koń i owczarek szkocki, szermierka i tancerze w akwarium. Popisy fajerwerków i szczudlarze. Dzisiaj rozpoczyna się III Feta.
(...)
Wieże Snów i smok z motorówki
Teatr Snów to jedyna w Gdańsku grupa, realizująca spektakle z myślą o przestrzeni miasta. Swoje premierowe widowisko, „Księgę utopii”, które otworzy dziś trzecią edycję festiwalu, zespół Zdzisława Górskiego przygotowywał w ośrodku wypoczynkowym w Sominach, oddalonych od Gdańska o 100 kilometrów. Kiedy elementy scenografii były już gotowe, teatr przeniósł się do sali gimnastycznej w szkole podstawowej w Studzienicach. Tylko tam zmieścić się mogły trzy kilkumetrowe wieże. Tam też swobodnie można było poruszać się, pchając przed sobą rozległe podesty na kółkach, tam wreszcie szczudlarze bezpiecznie mogli ćwiczyć jazdę na oryginalnych rowerach.
- Na ulicy wszystko się zmienia – mówi twórca „Księgi utopii” Zdzisław Górski.– Inne niż w sali podłoże powoduje odmienny ruch aktorów. Silny wiatr może zmienić kształt żagla, dopracowana „choreografia” naszych jeżdżących obiektów może się rozsypać.
Teatr Snów, znany z plenerowych widowisk osnutych mgiełką poezji, po raz pierwszy grać będzie na kilkupiętrowych konstrukcjach. Nad naszymi głowami toczyć się będzie historia człowieka, poszukującego swojego miejsca na ziemi.
(...)
Gazeta Wyborcza nr 15 25.06.99 r. Co jest grane
Teatr na ulicy
Feta ‘99
Monika Brand
W środę, 30 czerwca, premierowym przedstawieniem gdańskiego Teatru Snów „Księga utopii" rozpocznie się III Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych Feta. Tuż przed spektaklem w galerii Ratusza Staromiejskiego w Gdańsku (ul. Korzenna 33/35) otwarta zostanie wystawa .Foto Feta II", dokumentująca ubiegłoroczną edycję ulicznego święta.
Inicjatorem zorganizowania w Gdańsku festiwalu teatrów grających na ulicy jest Zdzisław Górski, twórca teatru Snów, jedynego w Trójmieście zespołu o takim profilu.
Pierwsza, dziewięciodniowa Feta odbyła się w 1997 foku na gdańskim osiedlu Zaspa, zajmując ważne miejsce w kalendarzu milenijnych imprez kulturalnych. Słuchacze Radia Gdańsk i Czytelnicy naszej „Gazety” uznali Fetę za najważniejsze kulturalne wydarzenie obchodów milenijnych.
Tego lata festiwal, po raz trzeci, organizuje Młodzieżowy Klub Twórczy Plama na Zaspie. Do Gdańska przyjedzie osiemnaście teatrów z Polski, Francji, Hiszpanii, Izraela, Ukrainy, Niemiec, Słowenii i Australii. Po raz pierwszy na Fecie wystąpi aż siedem polskich grup, w tym dwie z Gdańska.
W programie dominować będą parady. Pojawią się też, po raz pierwszy na tym festiwalu, teatry tańca i artyści lalkarze. Organizatorzy zapowiadają wiele premierowych przedstawień.
W tym roku Feta będzie nieco spokojniejsza. Oszołamiającą ilość fajerwerków i cyrkowe popisy ulicznych buskerów postanowiono zastąpić różnorodnością stylistyczną.
- Chcemy podczas tego święta ulicy szukać teatru - wyznaje Elwira Twardowska z Plamy.
W „Księdze utopii" Zdzisława Górskiego Teatr Snów opowiada historię człowieka, próbującego znaleźć dla siebie i dla innych przestrzeń do życia. - Próbujemy szukać tych lądów w miejscach egzotycznych na przykład w przestworzach - mówi autor scenariusza i reżyser Zdzisław Górski. ,Księga utopii”, inspirowana dziełem Tomasza Morusa, to także opowieść o marzeniach, które towarzyszą człowiekowi w jego codziennych zmaganiach. - W tym widowisku będziemy cytować siebie - przyznaje Górski. Pojawią się wątki z ,Republiki marzeń", spektaklu granego już od jedenastu lat. „Księga” jest najbardziej skomplikowanym technicznie przedsięwzięciem gdańskiego teatru. Na Targu Węglowym pojawią się kilkumetrowe wieże i ekscentryczne pojazdy. Oryginalną muzykę do widowiska Snów napisali Marek Styczyński i Anna Nader z Teatru Dźwięku Atman.
(...)
Gazeta Wyborcza. Co jest grane. Piątek 25 sierpnia 2000
Podróż do kresu
Zakończenie letnich spotkań teatrów ulicznych
JAN
z Torunia
To będzie już ostatni spektakl w ramach Letnich Spotkań Teatrów Ulicznych. W sobotę na Rynku Staromiejskim wystąpi Teatr Snów z Gdańska ze spektaklem „Księga Utopii".
Teatr Snów powstał w 1986 r. Najważniejsze elementy jego poetyki to narracyjny skrót, przenikanie się obrazów oraz zróżnicowany, starannie dobierany do każdego spektaklu ruch. Teatr Snów dzieli wspólnie z Artaudem przekonanie, że teatr nie sprowadza się do scenicznego przedstawienia świata literatury. Prawdziwy teatr, podobnie jak kultura, nigdy nie był pisany. „Księga Utopii" łączy subtelną metaforę z żywiołem plenerowego widowiska. Spektakl można streścić tak: zagubiony człowiek dryfuje na małej żaglówce w poszukiwaniu swego raju. Po drodze zacumuje przy dryfujących tratwach-domach, stole dla samotnika i wielkim łożu-taczce. Powoli będą go otaczać inni ludzie, z którymi będzie się wspinał na kolejne szczeble drabiny do nieba. Czy będzie to jego Niebo, czy tylko utopia, ułuda, marzenie? Są w tym spektaklu sceny uwodzące urodą i treścią. Człowiek niosący na plecach kawałek domu, szczudlaci rowerzyści poruszający się jak w transie, czy dziwny statek demolujący wyspę. Te wszystkie cuda zaczynają się o 21.00.
Podpis pod zdjęciem na pierwszej stronie
Teatry uliczne odlatują na zimę
Kończą się wakacje, letni sezon dla wagabundów i wędrownych aktorów. Toruń żegna się z Letnim Przeglądem Teatrów Ulicznych, lecz będzie to pożegnanie w mocnym stylu: mieszkańcom objawi się „Księga Utopii”, zaprezentowana przez Teatr Snów, kompanię za ó spektakl podziwianą i nagradzaną na wielu polskich przeglądach.
Gazeta Wyborcza Morska. Piątek 2 lipca 1999
Wieża marzeń
Gdańsk. Premiera Teatru Snów na Fecie
Monika Brand
Z czterdziestominutowym opóźnieniem rozpoczął się pierwszy spektakl Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Plenerowych i Ulicznych Feta. W „Księdze Utopii" Teatr Snów spróbował połączyć subtelną metaforę z żywiołem plenerowego widowiska.
Utopia jest niezgodą na to, co jest. Utopista jest marzycielem i buntownikiem. W widowisku gdańskiego teatru, które zainaugurowało w środową noc trzecią edycję festiwalu teatrów grających pod chmurką, człowiek nie ustaje w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. W prologu widowiska, odegranego na Targu Węglowym pomiędzy budynkiem LOT-u i Katownią, bohater próbuje rozpoznać pustą przestrzeń. Jego samotna obecność wyraża się w miękkim, łagodnym ruchu; niema sylwetka poruszającego się w mroku aktora w sposób czytelny i prosty wprowadza nas w świat jego bohatera, skazanego na wędrówkę.
Kiedy na plac wjeżdżają poziome obiekty, pchane przez kolejne postacie, przestrzeń zagęszcza się - samotność człowieka nabiera mocniejszego wyrazu. Na ruchomych płaszczyznach pojawiają się atrybuty domu - stół i krzesło. To przystań, miejsce do życia. Oczywiste, nienaruszalne.
W początkowych sekwencjach spektaklu obrazy budowane są w poziomach. Monotonny rytm jeżdżących płaszczyzn zostaje przełamany w chwili pojawienia się dwóch szczudlarzy na ekscentrycznych, wysokich rowerach.
Płyną po Targu Węglowym, zataczając koło ostrym łukiem, niemal wjeżdżając w siedzących na ziemi widzów.Rozlega się zbiorowe „Ooo..", szczudlarze odpływają.
W premierowym widowisku Teatru Snów, tak jak w poprzednich spektaklach, poetycko kreślony obraz przenika się z metaforyczną treścią. Najlepiej podkreślają to trzy kilkumetrowe wieże, wjeżdżające dostojnie na plac. Symbolika pięter, pokonywanych przez bohatera, jest przejrzysta. Poszukiwanie życiowych przestrzeni na kolejnych płaszczyznach tożsame jest z przypisaną człowiekowi potrzebą marzeń i swobody wyboru, a także wolą pokonywania kolejnych przeszkód.
Spowolniony rytm narracji, budowany szczególnym, ospałym ruchem aktorów, to cecha wyróżniająca gdański teatr. W podobnym tempie toczyły się „Republika marzeń”, „Wizyta”, „Ogród”. Teatr Snów od lat usiłuje pokazywać na ulicy subtelny, owiany. mgiełką poezji świat, w którym poruszenia szczudlarzy, biel żagli, skrzydeł czy obrusów wykreowują rzeczywistość jak z sennego marzenia.
Po raz pierwszy, w „Księdze utopii” właśnie, zespół zmierzył się z często eksploatowanymi przez teatry plenerowe ogromnymi, widowiskowymi elementami scenografii. Zbudowano aluminiowe jeżdżące wieże, skonstruowano ruchome płaszczyzny i oświetlono je żywym ogniem. I choć ten, obliczony na efekt, zamysł sprawdził się na targu, przyznać trzeba, że nie pomógł on spektaklowi. Nieustanna jazda obiektów, ich nazbyt długo trwająca prezentacja spowolniły rytm widowiska, zacierając czytelność „Księgi”.
Sceniczną monotonię podkreślało fatalne oświetlenie. Światło kilku mizernych reflektorów ślizgało się chaotycznie po obiektach, pozostawiając w mroku sylwetki aktorów. Siłą rzeczy więc, bohaterem „Księgi utopii" stała się scenografia, trudna w obsłudze, wymagająca siły kilkunastu rąk. Szkoda.
Są jednak w spektaklu Zdzisława Górskiego sceny, uwodzące urodą i treścią - na przykład, bohater niosący na plecach kawałek domu, czyli stół i krzesło. Szczudlaci rowerzyści, poruszający się jak w transie. Statek, wyczarowany z aluminiowych konstrukcji, który
rozjeżdża się, demolując wyspę życia... Trzepoczące na wietrze żagle. Zastygające na wysokościach postaci.
Na pewno zapamiętam choreografię „Księgi” - płynną, dopracowaną, wzbogaconą elementami pantomimy Nie zapomnę też ptasiejgromady, która przeleciała nad Targiem w czasie spektaklu.
Dziennik Bałtycki. Piątek 2 lipca 1999 r.
Fetowanie czas zacząć
Festiwal Teatrów plenerowych i Ulicznych wystartował
Piotr Jacoń
Feta ma już swoją historię. Najlepszym na to dowodem jest wystawa zdjęć z ubiegłorocznego festiwalu. W galerii Nadbałtyckiego Centrum Kultury przy Korzennej w Gdańsku otworzył ją wiceprezydent miasta Jerzy Gwizdała (choć otwierając przejęzyczył się i najpierw otworzył ustawę).
(...)
Teatr Snów
Zaczął z półgodzinnym opóźnieniem – ale pewnie dlatego, że ulica rządzi się swoimi prawami. Na premierowe przedstawienie Teatru Snów, oprócz, nocnych teatromanów, na Targ Węglowy przyleciały też eskadry komarów, które bardziej niż sztuką interesowały się krwiście roznegliżowanymi ciałami pierwszych.
Widownia w tym ulicznym misterium wpisana jest w jego naturę. I to właśnie jednym pozwala myśleć o poprawianiu świata, a innym zachwycać się sennymi wariacjami motoryzacyjnymi: pięcio- i sześciokołowymi rowerami. „Księga Utopii” to przygotowana z największym od 12 lat rozmachem kolejna opowieść Zdzisława Górskiego. Była tak jak dotychczas powiewna i długoszczudła, z autocytatami z „Wizyty” i „Republiki marzeń”.
Czytanie „Księgi Utopii” trzeba zacząć oczywiście od podstaw, czyli od Ziemi. Samotny, zagubiony w pustce i przyziemności placu człowiek walczy z powietrzem. Potem wsiądzie na małą żaglówkę, by po drodze zacumować na chwilę przy dryfujących tratwach-domach – stole dla samotnika – tylko z jednym krzesłem i wielkim łożu-taczce. Człowieka powoli będą otaczać coraz nowi ludzie – pielgrzymi. Razem z nimi będzie wspinał się na kolejne szczeble drabiny do nieba. Będąc już na jej końcu, zejdzie jednak do swego pokoju na podniebnym strychu i sztywno usiądzie przy stole. Wybór się dokonał. Niebo jest Utopią. Została Ziemia – choć ciągle jednak bliska Niebu.
Lot
Na wielkich platformach w finale powiewać powłóczyste suknie – ziemska namiastka anielskości. Światło zgaśnie, a razem z nim samotny anioł stróż niezręcznie zawieszony między niebem i ziemią. Ścichnie też muzyka Anny Nacher i Marka Styczyńskiego. Ciszę przerwie jedynie buczenie silników. W tym drugim, nieoficjalnym finale nad Gdańskiem przeleciał bowiem samolot relacji Warszawa – Rębiechowo... Po co przypisać sobie skrzydła, skoro Lotem bliżej...
Początek był zatem podniebny. Utrudniała go burza, która przyszła nad Gdańskiem. Nie przeszkodziła jednak francuskiemu Theatre de la Toupine wielką teatralną paradą zburzyć spokoju wybrukowanych uliczek.
Ruch Teatralny 11/1999
III Feta
(...)
Festiwal otworzył gdański Teatr Snów Zdzisława Górskiego, scena sławna w świecie, której plastyka obrazu doskonale zestrojona z muzyką bardzo podobała się publiczności. „Księga Utopii” to opowieść o człowieku, który poszukuje swego miejsca na ziemi. Wielkie konstrukcje były zaskoczeniem dla wielu widzów. Teatr Snów takie widowisko zaprezentował po raz pierwszy” (Alina Kietrys, Głos Wybrzeża nr 126).
Ruch Teatralny 7(46)
„Księga utopii” Teatru Snów
reż. Zdzisław Górski, prem. 30 czerwca
Pod urokiem widowiska, mimo zastrzeżeń, pozostaje Monika Brand: „Z czterdziestominutowym opóźnieniem rozpoczął się pierwszy spektakl Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Plenerowych i Ulicznych Feta. W „Księdze utopii” Teatr Snów spróbował połączyć subtelną metaforę z żywiołem plenerowego widowiska. Utopia jest niezgodą na to, co jest. Utopista jest marzycielem i buntownikiem. W widowisku gdańskiego teatru (...) człowiek nie ustaje w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. W prologu widowiska, odegranego na Targu Węglowym, pomiędzy budynkiem LOT-u i Katownią, bohater próbuje rozpoznać pustą przestrzeń. Jego samotna obecność wyraża się w miękkim, łagodnym ruchu; niema sylwetka poruszającego się w mroku aktora w sposób czytelny i prosty wprowadza nas w świat jego bohatera, skazanego na wędrówkę. Kiedy na plac wjeżdżają poziome obiekty, pchane przez kolejne postacie, przestrzeń zagęszcza się, samotność człowieka nabiera mocniejsego wyrazu. Na ruchomych płaszczyznach pojawiają się atrybuty domu, stół i krzesło. To przystań, miejsce do życia. Oczywiste, nienaruszalne. W początkowych sekwencjach spektaklu obrazy budowane są w poziomach. Monotonny rytm jeżdżących płaszczyzn zostaje przełamany w chwili pojawienia się dwóch szczudlarzy na ekscentrycznych wysokich rowerach. Płyną po Targu Węglowym, zataczając kolo ostrym łukiem, niemal wjeżdżając w siedzących na ziemi widzów. Rozlega się zbiorowe: Ooo..., szczudlarze odpływają. W premierowym widowisku Teatru Snów, tak jak w poprzednich spektaklach, poetycko kreślony obraz przenika się z metaforyczną treścią. Najlepiej podkreślają to trzy kilkumetrowe wieże, wjeżdżające dostojnie na plac. Symbolika pięter, pokonywanych przez bohatera, jest przejrzysta. Poszukiwanie życiowych przestrzeni na kolejnych płaszczyznach tożsame jest z przypisaną człowiekowi potrzebą marzeń i swobody wyboru, a także wolą pokonywania kolejnych przeszkód. Spowolniony rytm narracji, budowany szczególnym, ospałym ruchem aktorów, to cecha wyróżniająca gdański teatr. W podobnym tempie toczyły się „Republika marzeń”, „Wizyta”, „Ogród”. Teatr Snów od lat usiłuje pokazywać na ulicy subtelny, owiany mgiełką poezji świat, w którym poruszenia szczudlarzy, biel żagli, skrzydeł, czy obrusów wykreowują rzeczywistość jak z sennego marzenia. Po raz pierwszy, w „Księdze utopii” właśnie, zespół zmierzył się z często eksploatowanymi przez teatry plenerowe ogromnymi, widowiskowymi elementami widowiskowymi elementami scenografii. Zbudowano aluminiowe jeżdżące wieże, skonstruowano ruchome płaszczyzny i oświetlono je żywym ogniem. I choć ten, obliczony na efekt, zamysł sprawdził się na Targu, przyznać trzeba, że nie pomógł on spektaklowi. Nieustanna jazda obiektów, ich nazbyt długo trwająca prezentacja spowolniły rytm widowiska, zacierając czytelność „Księgi”. Sceniczną monotonię podkreślało fatalne oświetlenie. Światło kilku mizernych reflektorów ślizgało się chaotycznie po obiektach, pozostawiając w mroku sylwetki aktorów. Siłą rzeczy więc, bohaterem „Księgi utopii” stała się scenografia, trudna w obsłudze, wymagająca siły kilkunastu rąk. Szkoda. Są jednak w spektaklu Zdzisława Górskiego sceny, uwodzące urodą i treścią, na przykład, bohater niosący na plecach kawałek domu, czyli stół i krzesło. Szczudlaci rowerzyści, poruszający się jak w transie. Statek wyczarowany z aluminiowych konstrukcji, który rozjeżdża się demolując wyspę życia.... Trzepoczące na wietrze żagle. Zastygające na wysokościach postaci. Na pewno zapamiętam choreografię „Księgi”, płynną, wyważoną, dopracowaną, wzbogaconą elementami pantomimy. Nie zapomnę też ptasiej gromady, która przeleciała nad Targiem w czasie spektaklu” (Gazeta Morska nr 152).
Alina Kietrys: „Prapremierowy spektakl (...) Zdzisława Górskiego był efektowny (...) „Księga utopii” stara się dotrzeć do marzeń, opowiada jak we śnie, o szczęściu i miłości. Co jest utopią? Każdy widzi. Przedstawienie ma piękne, efektowne plastycznie sceny. Szczególnie ta na rowerach-wehikułach czasu zapada w pamięć” (Głos Wybrzeża nr 125).
Tydzień później, w Warszawie obejrzała LIB [Liliana Bardijewska]: „Tłumy widzów obserwowały „Księgę Utopii” pokazaną przez Teatr Snów z Gdańska w ramach Sztuki Ulicy (...) Widzowie oglądali spektakularne widowisko gdańskiej grupy, siedząc na schodkach i krawężnikach placu Zamkowego. Na scenie pojawiały się postaci na szczudłach, poruszające się na kilkumetrowej wysokości rowerach i na innych przedziwnych urządzeniach. Jednak każda z prezentowanych utopii nieuchronnie kończyła się porażką. Olbrzymia konstrukcja w kształcie statku początkowo zdawała się jednoczyć wszystkich bohaterów. Jednak i ona zakończyła się katastrofą, wyrażoną symbolicznym spaleniem żagla. W końcowej scenie bohater zapalił naftową lampę, pozytywistyczny kaganek oświaty” (Gazeta Stołeczna nr 156)
Z nogi na nogę
Pofestiwalowe refleksje Piotra Jaconia: „- Ganiacie nas jak stado baranów – ze łzami w oczach wykrzykiwał w stronę organizatorów starsza kobieta. Organizacja nie była najmocniejszą stroną zakończonego w niedzielę [4 lipca] III Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Plenerowych i Ulicznych Feta. Festiwal zamknęła budząca entuzjazm widzów wielka, nocna parada ulicami gdańskiej Starówki. Ale tegoroczna Feta nie pozostawi po sobie szczególnie miłych wspomnień. Aktorzy nie zawsze byli pewni, czy wsytąpią
Zawiodły także polskie premiery przygotowane właśnie na tegoroczną Fetę. Teatr Snów pokazał „Księgę Utopii” przydługie i rozwlekłe widowisko o konfrontowaniu własnych marzeń z rzeczywistością. [...] (Dziennik Bałtycki nr 155)
Gazeta Wyborcza Stołeczna 7.07.99
Utopia na ulicy
Plac zamkowy. Spektakl Teatru Snów.
LIB
Tłumy widzów obserwowały "Księgę Utopii" pokazaną przez Teatr Snów z Gdańska w ramach Sztuki Ulicy. Dziś ostatnie przedstawienia festiwalu.
Widzowie oglądali spektakularne widowisko gdańskiej grupy, siedząc na schodkach i krawężnikach placu Zamkowego.
Na scenie pojawiały się postaci na szczudłach, poruszające się na kilkumetrowej wysokości rowerach i na innych przedziwnych urządzeniach. Jednak każda z prezentowanych „utopii" nieuchronnie kończyła się porażką. Olbrzymia konstrukcja w kształcie statku początkowo zdawała się jednoczyć wszystkich bohaterów. Jednak i ona zakończyła się katastrofą, wyrażoną symbolicznym spaleniem żagla. W końcowej scenie bohater zapalił naftową lampę - „pozytywistyczny kaganek oświaty".
(...)